Page 148 - Warszawa Siemaszki. Fotografie z Narodowego Archiwum Cyfrowego
P. 148

1
sposób zorganizować otaczającą przestrzeń. Nie każdy mógł sobie pozwolić na pójście z dzieckiem do parku czy ogród- ka jordanowskiego. Wśród częściowo zrujnowanej zabudo- wy Śródmieścia organizowano więc place zabaw dla dzieci z podstawowymi sprzętami i urządzeniami: z piaskownicą, drabinkami, zjeżdżalnią i huśtawkami, w pobliżu zaś usta- wiano ławki. Naturalnie powstawało coraz więcej uporząd- kowanych skwerów z trawą oraz drzewami, była nawet na
nowo zaaranżowana Dolina Szwajcarska. W dalszym ciągu jednak powszechny widok na
ulicach Warszawy stanowiły wozy z węglem ciągnięte przez konie, a później również ciężarówki. Pod koniec lat 50. w War- szawie piecami węglowymi ogrzewa- no 170 tysięcy mieszkań, szkół, biur i szpitali. Za pośrednictwem Stołecz- nego Przedsiębiorstwa Handlu Opałem
necessary to arrange the surrounding space somehow. Not everyone could take a walk with their child to a park or a Jordan’s garden. Accordingly, playgrounds for children with basic equipment and fixtures, i.e. a sandpit, ladders, a slide and swings, were established among the partly ru- ined buildings of the city centre, with benches placed near- by. Naturally, orderly squares with grass and trees were established in growing numbers; even the Swiss Valley was rearranged.
Still, though, horse-drawn carts carrying coal, and subse- quently trucks as well, were commonly seen on the streets of Warsaw. At the end of the 1950s, 170,000 flats, schools, offices and hospitals in Warsaw were heated with coal furnaces. Coal was supplied by the Warsaw Fuel Trade Company to district fuel offices, where it was bought by inhabitants. Fuel was distributed by carters, who had a bad reputation; it was commonly said that fuel was not delivered in full to the
144
węgiel trafiał do dzielnicowych biur opałowych, gdzie na- bywali go mieszkańcy. Paliwo rozwozili wozacy, ale nie cie- szyli się oni zbyt dobrą opinią. Powszechnie twierdzono, że transporty nie dojeżdżają w całości do osób składających zamówienie na przywóz opału. Zdarzało się, że węgiel był rozładowywany wprost na jezdnię, a następnie własnymi siłami trzeba go było przetransportować do piwnicy1.
W mieście brakowało dostępnych dla przeciętnie zarabia- jącego warszawiaka otwartych późnym wieczorem i w nocy restauracji, kawiarni i parkietów tanecznych. Prawdziwy problem pojawiał się wraz z przyjazdem gościa z zagranicy. Na trasach miejsc najczęściej odwiedzanych przez turystów próżno było szukać ogródków kawiarnianych, w których można by spocząć przy kieliszku wina czy filiżance kawy. Wieczorem wszystkie lokale zamykano, więc obcokrajowcy mogli jedynie pomarzyć o nocnym życiu w Warszawie. Co prawda w niektórych lokalizacjach przekształcano co jakiś
intended recipients. Sometimes coal was unloaded directly onto the street, and then had to be transported into the cel- lar by the inhabitants themselves.1
The city suffered from a lack of restaurants, cafes and dance clubs that were open late evenings and nights and could be afforded by Warsaw inhabitants with average in- comes. The real problem appeared when a guest arrived from abroad. Along the routes of the places visited most fre- quently by tourists, it was impossible to find outdoor cafes where one could sit over a glass of wine or a cup of coffee. All establishments were closed in the evening, so foreigners could only dream of a night life in Warsaw. Even though in some locations existing establishments were temporar- ily open on a round-the-clock basis, initiatives of this kind unfortunately lacked sufficient consideration and planning: these places were located far from evening tourist routes and were occupied by suspicious-looking individuals at
U., brak tytułu, „Stolica” 1958, nr 41, s. 4.
1
U. [author’s initials], untitled, Stolica 1958, no. 41, p. 4
WARSZAWA SIEMASZKI


































































































   146   147   148   149   150